Co zwiedzić w Paryżu? Każdy przewodnik napisze rutynową trasę. Tak naprawdę te kilka sztandarowych miejsc wpisało się w kulturę każdego odwiedzającego turystę i nie ma w tym nic dziwnego. Żadne nie jest przereklamowane i warto je odwiedzić.
Więc co to za miejsca?
Zacznę od Wieży Eiffla. Znana każdemu wizytówka Paryża.
Z początku, śmiałam się z tego punktu naszej wycieczki. Bawiło mnie, że to taki sztandarowy punkt i każdy musi to miejsce odwiedzić i pewnie to nic takiego. W sumie nie nastawiałam się na nic wielkiego. Ale tu spotkała mnie miła niespodzianka. Byłam naprawdę pod wrażeniem.
Kolejka do kontroli minęła w miarę szybko. Gorzej było z kolejką po bilety na wjazd na górę. Z początku nie wydawała się duża. Byłyśmy we wtorek, pod wieczór, kiedy słońce chyliło się już ku zachodowi. Zależało nam na dobrym świetle do zdjęć oraz na zobaczeniu zarówno widoków w dzień, jak i w nocy. Cóż - polecam tą porę. Jest idealnie.
Ale było warto. Widoki przepiękne. Powalił nas ogrom Paryża. Na górze nie widziałam już tłumów tylko niesamowite widoki. I tylko to się liczyło - poczułam prawdziwy relaks. Zachodzące słońce wzmocniło ten efekt. Było naprawdę pięknie.
Już zjeżdżając windą na dół znacznie przerzedziło się jeśli chodzi o turystów. Wieża przepięknie zaświeciła się, gdyż zrobiło się zupełnie ciemno. Rozmawiałyśmy wtedy o tym, że oświadczyny na tej wieży byłyby naprawdę wspaniałe i mega romantyczne. Ponieważ windy na sam dół były przepchane ( zjazd i wjazd jest dwuetapowy) postanowiłyśmy zejść schodami. Za nami schodziło trzech młodych ludzi, jeden z chłopaków przez całą drogę wygwizdywał bezbłędnie Edith Piaf - La vie en rose. Było perfekcyjnie :) Posłuchaj - to ten klimat.
https://www.youtube.com/watch?v=kFzViYkZAz4
Na dole, w ten przepiękny wieczór chciałyśmy koniecznie złapać jakiś statek do Le Marais, gdzie mieszkałyśmy, by płynąć Sekwaną i podziwiać miasto świateł, jednak nasz wieczór potoczył się zupełnie inaczej, ale o tym innym razem :) (kliknij tutaj jeśli chcesz wiedzieć )Na odchodne zobaczyłyśmy taki oto widok:
Więc co to za miejsca?
Zacznę od Wieży Eiffla. Znana każdemu wizytówka Paryża.
Z początku, śmiałam się z tego punktu naszej wycieczki. Bawiło mnie, że to taki sztandarowy punkt i każdy musi to miejsce odwiedzić i pewnie to nic takiego. W sumie nie nastawiałam się na nic wielkiego. Ale tu spotkała mnie miła niespodzianka. Byłam naprawdę pod wrażeniem.
Kolejka do kontroli minęła w miarę szybko. Gorzej było z kolejką po bilety na wjazd na górę. Z początku nie wydawała się duża. Byłyśmy we wtorek, pod wieczór, kiedy słońce chyliło się już ku zachodowi. Zależało nam na dobrym świetle do zdjęć oraz na zobaczeniu zarówno widoków w dzień, jak i w nocy. Cóż - polecam tą porę. Jest idealnie.
Stojąc w kolejce spotkała nas zabawna sytuacja. Przed nami stała hinduska rodzinka, tak może z 8 osób. Śmiałyśmy się, że Hindusi, jak jadą na wakacje, to zabierają całą rodzinę - i babcię też, nawet dwie :) Minęło trochę czasu za nami przybyło trochę ludzi. Nagle mężczyzna zaczął machać ręką i nawoływać ludzi, którzy chyba przeszli dopiero przez kontrolę. Do kolejki zaczęły pchać się się kolejne osoby - wujki, ciocie, dzieci. Myślałam, że to się nigdy nie skończy i tak perspektywa krótkiej już drogi do kasy, wydłużyła się o kolejne trzydzieści osób. Staliśmy ściśnięci jak sardynki, ponieważ byliśmy mniej więcej w połowie kolejki. Ku naszej ogromnej uldze była to grupa zorganizowana. Nie wyobrażam sobie, jak długo mogłoby to trwać, gdyby każdy kupował osobny bilet. Wyprzedziłyśmy ich nawet w drodze do windy, ale ostatecznie uciec się nie udało ... na górę wjechałyśmy w wesołej hinduskiej gromadce.
Już zjeżdżając windą na dół znacznie przerzedziło się jeśli chodzi o turystów. Wieża przepięknie zaświeciła się, gdyż zrobiło się zupełnie ciemno. Rozmawiałyśmy wtedy o tym, że oświadczyny na tej wieży byłyby naprawdę wspaniałe i mega romantyczne. Ponieważ windy na sam dół były przepchane ( zjazd i wjazd jest dwuetapowy) postanowiłyśmy zejść schodami. Za nami schodziło trzech młodych ludzi, jeden z chłopaków przez całą drogę wygwizdywał bezbłędnie Edith Piaf - La vie en rose. Było perfekcyjnie :) Posłuchaj - to ten klimat.
https://www.youtube.com/watch?v=kFzViYkZAz4
Na dole, w ten przepiękny wieczór chciałyśmy koniecznie złapać jakiś statek do Le Marais, gdzie mieszkałyśmy, by płynąć Sekwaną i podziwiać miasto świateł, jednak nasz wieczór potoczył się zupełnie inaczej, ale o tym innym razem :) (kliknij tutaj jeśli chcesz wiedzieć )Na odchodne zobaczyłyśmy taki oto widok:
<3 <3 <3
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=1sTcGHbjVyE
Uwielbiam Paryż. Zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńOczywiście zajrzę na Twojego bloga :)
UsuńFaktycznie wieża Eiffla to stereotypowe miejsce na mapie Francji, ale zgadzam się, że jak najbardziej warto je zobaczyć na własne oczy. A widok z góry, przepiękny!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPodróż do Paryża to moje skryte marzenie. Jestem zafascynowana światową stolicą kultury, architektury i mody. Mam nadzieję, że w przyszłości zawitam w mieście zakochanych....
OdpowiedzUsuńPolecam :) Warto!
UsuńPodczas urlopu w Paryżu, największe wrażenie wywarł na mnie Pałac Luwr - obecne muzeum sztuki. Piękny zbiór dzieł mogłem zobaczyć na własne oczy. Warte zwiedzenia!
OdpowiedzUsuńPolecam również Muzeum d'Orsay - robi wrażenie :)
Usuń